Jak tworzyli wielcy pisarze?
Nie tak dawno miałam przyjemność poprowadzić spotkanie z Michałem Rusinkiem, sekretarzem Wisławy Szymborskiej, autorem książki „Nic zwyczajnego”. Podczas naszej rozmowy wśród wielu zwyczajnych pytań pojawiło się wiele niezwyczajnych odpowiedzi. Zwłaszcza dotyczących przyzwyczajeń pisarskich poetki.
Publiczność zgromadzona w toruńskim Dworze Artusa z zaciekawieniem wsłuchiwała się w historie opowiadane przez autora książki. Jedną z tych, które przykuła największą uwagę widzów, była opowieść o procesie twórczym Wisławy Szymborskiej. Wiele szczegółów na ten temat można znaleźć także w książce Michała Rusinka.
DYM I NOTES
Poetka i noblistka najczęściej tworzyła w jednym ze swoich krakowskich mieszkań. Pisała także podczas wyjazdów do Zakopanego i Lubomierza. Potrzebowała do tego ciszy i spokoju, poza tym, jak twierdzi Rusinek, lubiła półmrok. Możemy więc sobie wyobrazić Wisławę Szymborską w niewielkim, zadymionym od dymu papierosowego mieszkaniu, skrytym w półmroku…. A gdy pomysły przychodziły w nieoczekiwanych momentach do głowy? Wówczas wykorzystywała do zapisków skrawki papierów, czasem także opakowania po rajstopach! Podobno dlatego, że bardzo szanowała papier i nie lubiła, gdy się marnował. Miała także czarny notes, odnaleziony przez Rusinka już po jej śmierci. W nim zapisywała pomysły na wiersze, poprawiała je, uzupełniała. Notes był stary, pożółkły, niektóre z niedokończonych wierszy musiały powstać wiele lat przed śmiercią poetki.
JAK TWORZYLI WIELCY PISARZE?
Ta opowieść spowodowała, że zainteresowałam się zwyczajami i warsztatem pisarskim innych wielkich poetów oraz pisarzy. Jak tworzyli? Z pomocą przyszła między innymi książka, którą napisał Mason Curry „Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły”. I tak na przykład Tomasz Mann najintensywniej pisał między godziną 9 a 12. Rodzina musiała wówczas cicho się zachowywać, Mann nie odbierał także żadnych telefonów i nie był dostępny dla gości. Czego nie napisał w tym czasie, musiało poczekać do następnego dnia. Kolejne godziny spędzał z rodziną, a późnym popołudniem znów wracał do pisania, tym razem artykułów, recenzji i listów.
Ernest Hemingway wstawał o 5.30 lub 6, gdy tylko obudziło go światło słoneczne i od razu zabierał się za pisanie. Pisał na stojąco, na maszynie do pisania, która stała na półce z książkami. Codziennie spisywał swoje osiągnięcia, a gdy pisanie mu nie szło, zabierał się za odpowiedzi na listy.
Agatha Christie nie miała swojego biurka; pracowała przy zwykłym stole, na którym ustawiała maszynę. Nikt z jej przyjaciół nigdy nie widział jej przy pracy – zamykała się w pokoju z dala od ludzi i zgiełku świata i tam tworzyła.
JAK CZĘSTO PISAĆ?
Tołstoj twierdził, że trzeba pisać codziennie, nawet gdy nic nie przychodzi do głowy – po to, by nie wypaść z rytmu. Być może za radą Tołstoja poszedł także Stephen King, który tworzy codziennie i nigdy nie kończy przed osiągnięciem dziennego limitu – dwóch tysięcy słów.
Alice Munro w latach pięćdziesiątych godziła rolę matki i pisarki, wykorzystując na pisanie krótkie chwile, gdy jej młodsza córka spała.
Jak widać, nie zawsze okoliczności były sprzyjające, ale powyższych pisarzy łączy na pewno jedno – determinacja. I pasja. I przekonanie, że regularność w tworzeniu sprzyja powstawaniu wielkich tekstów i doskonałych powieści.
A w jaki sposób Wy tworzycie? Czy potrzebujecie do tego specjalnego miejsca? Czy piszecie swoje książki lub artykuły w konkretnych i zawsze tych samych godzinach? Dajcie mi proszę znać w komentarzach!
Joanna Cieślak-Ospalska
Przeczytaj także:
8 znaków, że będziesz wielkim pisarzem
Piszesz do szuflady? Lepiej… załóż blog!
Beata
26 kwietnia 2016 at 19:53Kolejny raz przekonuję się, że jednak systematyczność i samodyscyplina ma ogromne znaczenie w przypadku pisania. A tu się kłania zarządzanie własnym czasem i planowanie. U mnie moje pisanie jest zbyt chaotyczne, piszę kiedy mogę, ale to nie sprzyja kreatywności. Myślę, że jak wyrobię sobie swoje rytuały, to będzie mi to dużo sprawniej szło, Dzięki za fajny wpis!
Karolina
26 kwietnia 2016 at 21:49Uwielbiam tego typu przyzwyczajenia, zwłaszcza właśnie u pisarzy. Chętnie dowiedziałabym się jeszcze więcej o ich zwyczajach. Kiedyś gdzieś czytałam, że KIng wszystko, co napisał, wkładał na 4 miesiące do szuflady i dopiero po tym czasie czytał ponownie. Pewnie coś w tym jest…
Tomek
27 kwietnia 2016 at 10:36Systematyczność pomaga napisać książkę. Ja zaczynam pisać po godz. 22. Codziennie. Czasem w weekend odpuszczam, ale mam wtedy wyrzuty sumienia. Około północy kończę.
Wisław
1 czerwca 2016 at 21:00A ja się zastanawiam, dlaczego Michał Rusinek nadal nazywa się Michał Rusinek, a nie np. Misława Rusinborska. Człowiek, który całe swoje zawodowe i chyba prywatne życie związał z poetką i w zasadzie sam niczego istotnego nie stworzył. Wygodne życie w świetle noblistki? Tak. Ale przerażające jest, że nawet po jej śmierci, Michał Rusinek nadal jest głównie jej sekretarzem.
Joanna Cieślak-Ospalska
2 czerwca 2016 at 21:17Niewątpliwie towarzyszenie w życiu zawodowym wielkim ludziom ma swoje plusy oraz minusy. I tak jak noblista musi po otrzymaniu nagrody dwa razy bardziej udowadniać, że na nią “zasłużył”, tak i Michał Rusinek musi dwa razy bardziej udowadniać, że jest nie tylko byłym sekretarzem, a jego działalność wykracza poza wspólną przeszłość z Wisławą Szymborską…