Dorota Kotas, Pustostany
Niebieska Studnia, 2020
O książce “Pustostany” Doroty Kotas
Czy można nie mieć pracy przez rok, chociaż życie jest nieprzyjemnie drogie? To jest książka o tym, jak się mieszka w domu z widokiem na kulę ziemską, czym można się pożywić w mieszkaniach zmarłych sąsiadów, jak się czuje pani w kiosku Ruchu i kto kradnie spod domów azalie. Jedna z bohaterek postanawia zamieszkać w wannie, bo jest jej smutno w Warszawie. Ale wbrew pozorom to bardzo wesoła i pouczająca książka. Można się z niej dowiedzieć, jak powstaje człowiek albo z czego ugotować Polsce smaczną zupę. Poza tym moc wskazówek dla roślin, jak opiekować się ludźmi i dzieje z życia bazaru. Można kupić i czytać zamiast żyć – świetny pomysł na każdą porę roku.
Co Dorota mówi o sobie?
Przeczytajcie
- Kiedy byłam dzieckiem, chciałam zostać:
Znaną pisarką. Od zawsze taki był plan. W podstawówce miałam obniżoną ocenę z zachowania z powodu „zbyt dużej wyobraźni utrudniającej relacje z rówieśnikami” – i mam na to świadectwo. Później było tylko gorzej. Mój kontakt z rzeczywistością nigdy nie był zbyt duży. Chciałabym głównie czytać i pisać. Jeśli robię coś innego, to najczęściej po to, żeby o tym napisać.
- Moje źródło inspiracji:
Lubię całkowicie zanurzać się w sytuacji. Pisać o miejscach, w których mieszkam i o osobach, które codziennie widuję – które mnie obchodzą albo które spotkam tylko raz, ale które coś we mnie poruszają. Szukam sposobów, żeby pisać tylko o tym, co jest mi bliskie. Czasami robię głupie rzeczy z intencją, że przydadzą mi się do pisania. Zazwyczaj czuję się w swoim życiu jak bohaterka serialu. A później przetwarzam wizję oraz dźwięk na zapis i miksuję tak, żeby elementy dobrze się uzupełniały. Albo coś sobie wymyślam. Ale kiedy to zapiszę, zawsze czuję się z tym tak, jakby naprawdę się wydarzyło.
- W moich książkach najbardziej lubię:
To, że istnieje naprawdę: można jej dotknąć, czytać w metrze, położyć na stole, przekartkować 180 stron. Jest to niesamowite szczęście. Lubię też, że jest bardzo zwyczajna: ktoś kupuje w niej kotlety z kalafiora, handluje majtkami na bazarku albo zakłada czerwone adidasy. A jednocześnie dzieją się rzeczy z poziomu absurdu i kosmosu. To tak, jak lubię i jak stale sobie wyobrażam.
- Dla przyjemności czytam:
Cudze listy zakupów znalezione na ulicy, książki z obrazkami, małe karteczki zostawiane rano na stole w kuchni, smaczne przepisy (czuję się tak, jakbym jadła to, czego dotyczy instrukcja), nazwy tkanin w różnych językach na metkach od ubrań, słowa przepowiedni zapisanych kredą w podwórkach studniach, nazwy roślin, długie zdania z których nic nie rozumiem, ale gdy mają dobry rytm.
- Gdybym mogła zostać bohaterem książki, byłaby to:
Byłaby to bohaterka. Nigdy nie chciałabym być bohaterem.
- Długopis czy klawiatura?
Od pisania długopisem robi mi się odcisk na najdłuższym palcu i zawsze mam kolorową rękę, którą wszystko rozmazuję. Kiedyś pisałam atramentem i było dużo lepiej. Ale klawiatura najlepiej.
- Moje największe pisarskie marzenie:
Chcę odebrać jakąś ważną nagrodę w sukience z zielonego weluru, który wygląda jak sofa.
- Książka, ebook, czy audiobook?
Książka, ponieważ lubię dotykać.
- Moje nieliterackie hobby to:
Lubię jogę, przygotowywać jedzenie i jeść w wannie albo na dachu, zabierać do lasu siebie i psa, robić brzydkie rysunki, chodzić w nielegalne miejsca, jeździć szybko na rowerze w nocy, brzydko się ubierać, malować różne przedmioty i pomieszczenia farbą na inny kolor.
- Sukces to dla mnie:
Samozadowolenie.
- Na kolację poszłabym z:
Wolałabym nie iść. Lubię jeść w domu. Lepiej żeby ktoś przyszedł do mnie. Bliskie osoby to moje ulubione. Mniej znane onieśmielają mnie do tego stopnia, że głównie się im przyglądam.
Dorota Kotas o sobie:
Raz. Dwa. Trzy. Lubię siedzieć na dachu i jeść czereśnie. Chciałabym, żeby tak wyglądała przyszłość.