Biały latawiec poleciał w świat

Biały latawiec poleciał w świat

Biały latawiec poleciał w świat

„Podróżowanie ma raczej więcej wspólnego
z doświadczaniem pewnych rzeczy
niż z oglądaniem ich.”

Nicholas Sparks

Recenzja

Nigdy nie byłam w Kozienicach. Nic nie wiedziałam  o autorce Białego latawca Ewelinie Matuszkiewicz poza tym, że ukończyła kurs pisarski w Maszynie, i że ta powieść to jej debiut pisarski. Korciło mnie, żeby dowiedzieć się więcej, ale doszłam do wniosku, że tak jest lepiej. Nie nastawiać się, nie zakładać z góry określonych tez, po prostu przyglądać się niebu, po którym płynie biały latawiec. Jak kartka papieru. Nowa, czysta, pełna nieodkrytych znaczeń. To była odpowiednia opcja i doskonały wybór.
Pierwsze słowo z jakim kojarzy mi się książka „Biały latawiec”, jest słowo  pastelowy. Od początku zostałam zauroczona stylem: subtelnym, dopracowanym, bardzo kobiecym. Określenie „literatura kobieca” kojarzy się często z  przebojowymi kobietami w typie bohaterek „Gotowych na wszystko” czy „Seksu w wielkim mieście”, albo z  przedstawicielkami płci pięknej zaludniającymi naszą rodzimą literaturę (przez grzeczność nie wspomnę o jakie pozycje chodzi). Powielaniem wytartych schematów,  postaciami z plastiku, tandetą. A tutaj?…  Jest całkiem inaczej. Różnica jest taka, jak pomiędzy pochłanianiem lury z plastikowego kubka na ulicy, a delektowaniem się najlepszej jakości herbatą, podawaną w porcelanowej filiżance ze spodeczkiem, pełnym aromatycznych, domowych konfitur. „Biały Latawiec” jest książką obyczajową, jednak na całe szczęście, wymykającą się trywialnemu schematowi bestsellerowych powieścideł – klonów.
Główną bohaterką książki jest Maja, współspadkobierczyni domu po dziadku, Stanisławie Pliszce. Dom, położony w małej miejscowości Kozienice popada w ruinę, podobnie jak ogród, który do niego przynależy. Maja, którą niegdyś „uwiodła Warszawa” wraca  i pragnie, by  ten dom stał się jej życiową przystanią. Od momentu podjęcia tej decyzji ruszają zębate koła losu, by zmieniać przyszłość, zanurzać się w teraźniejszość i odkrywać tajemnice mieszkańców miasteczka. Z pozoru szczęśliwie żyjący w swojej bajkowej enklawie ludzie, mają drugą, nieco mroczniejszą stronę. Maja niedługo cieszy się spokojem. Seria włamań do domu po dziadku burzy ten spokój. Czego szukają włamywacze? Co na to policja? Prawnicy? Po Kozienicach krążą plotki o rzekomym skarbie pana Pliszki. Z początku dziewczyna nie daje wiary doniesieniom, przecież dom nadaje się tylko do kapitalnego remontu. Z czasem odkrywa, że dziadek ukrywał niejeden sekret. Powoli wychodzą na jaw rodzinne tajemnice mieszkańców miasteczka. Tu każdy ma coś do ukrycia i nikt nie podda się bez walki. Koneksje rodzinne, nieszczęśliwe miłości, nieślubne dzieci to tylko wierzchołek góry lodowej. Na pierwszy plan wysuwają się głęboko skrywane sekrety z okresu drugiej wojny światowej. Kto zdradził Boga, swój kraj i towarzyszy? Jakie pobudki nim kierowały? Takie rzeczy muszą w końcu ujrzeć światło dzienne! Niektórym zależy, by sprawy pozostały tak jak dawniej, w ukryciu. By mroczne i wstydliwe sekrety umarły wraz z ich właścicielami. Zrobią wszytko, by nie ucierpiał wizerunek największego bohatera miasta. Jednak gdy puszka Pandory zostaje otwarta, nic nie powstrzyma przeznaczenia. I nic nie będzie już takie, jak przedtem.
„Jest o czym pisać, jest! Kozienice – Miasto Królów. A nie grzebanie w kółko w tym, co kto robił po wojnie. Jedni wracali, drudzy uciekali. Czego tu szukać? Tylko się ludzi drażni! Po co wywlekać poplątane losy rodzin?”
Opisana historia nie ma w sobie nic z taniej sensacji. Pozornie niespieszna akcja oczarowuje. Patriotyzm lokalny mieszkańców Miasta Królów nie przytłacza, nie jest nachalny , ani nudny. Jest jednym z elementów budujących nastrój.  Obok ekscytującej historii głównej i dobrze skonstruowanych wątków pobocznych, mamy całą plejadę pełnokrwistych bohaterów: z ich wadami i zaletami.  W trakcie lektury przenosimy się do Kozienic i wraz z mieszkańcami  uczestniczymy w rozwiązywaniu lokalnych zagadek. Podglądamy zakochanych, kłócące się pary, klub starszych pań,  słuchamy lokalnych ploteczek, przenosimy się do biblioteki, gdzie zawsze coś się dzieje za sprawą pani Jagody. Jednak nie dajmy się zwieść klimacikowi w stylu slow. Podskórna rzeka wydarzeń jest równie rwąca i pełna niespodzianek co Zagożdżonka, lewy dopływ Wisły. Małe miasteczko – małe problemy? Nic z tych rzeczy!

Ewelina Matuszkiewicz tworzy spójny i przekonujący świat. Jest mistrzynią w opisywaniu barw, kolorów, nastrojów i smaków.  Opisy przyrządzanych potraw wzmagają apetyt. Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie stroje, ich faktury, kolory, połączenia. Czujemy miękkość włóczki sprzedawanej w sklepie Mai. Autorka pomaga nam smakować świat, doświadczać go na wielu płaszczyznach. Jak echo powraca muzyka lat sześćdziesiątych.  Wraz z grupą Wawele nucimy sobie  podczas lektury:
Białym latawcem dzień wypłynął,
Nad wzgórzami biała sukienka
Sen się skończył, ale nie minął
Stoi w oknie, stoi panienka.

Skończyłam czytać. Zajrzałam do Internetu. Obejrzałam Kozienice. Dowiedziałam się interesujących rzeczy. Zgodzić się jednak muszę ze słowami Nicholasa Sparksa, że „Podróżowanie ma raczej więcej wspólnego z doświadczaniem pewnych rzeczy niż z oglądaniem ich.” Wyobraziłam sobie miasto i głównych bohaterów po swojemu. Każdego z Was zachęcam do tego samego. I będzie tak jak z białym latawcem, który płynie po niebie. Każdy będzie go widział inaczej. Dzięki temu książka ożywa, raz napisana żyje własnym, sekretnym życiem w sercach Czytelników.
On latawcem białym na niebie,
Ona płynie dokoła siebie
Płoną chmury w pijanej bieli
Rozpłynęli się, rozpłynęli

Będę rozglądać się po niebie wyczekując kolejnego „latawca” Eweliny Matuszkiewicz. „Biały latawiec” to naprawdę udany debiut! Polecam!

Piórem i pazurem. Kryminalne recenzje Margoty Kott

na zdjęciu autorka książki: Ewelina Matuszkiewicz

Ewelina Matuszkiewicz

Fot. Anna Maria Zagórska

Więcej o autorce tutaj

Tytuł: Biały latawiec
Wydawnictwo: Skarabeusz
Rok wydania: 2017
Wydanie: 1
ISBN: 9788394587352
Liczba stron: 320
Oprawa: Miękka
Książka do kupienia tutaj

Napisz komentarz

CLOSE
CLOSE