Literacki Poznań – (nie)zapomniane związki literatów z miastem
Poznań przeciętnemu mieszkańcowi czy turyście nie wydaje się miastem, mogącym poszczycić się związkami ze znanymi nazwiskami ze świata literatury. Być może dlatego, że nie o wszystkich ważnych postaciach pamiętamy lub niewystarczająco podkreślamy ich rolę w kształtowaniu miejsca Poznania na mapie literackiej Polski czy Europy. Tymczasem gdyby przyjrzeć się niektórym poznańskim pomnikom lub tablicom pamiątkowym okazałoby się, że gościnna stolica Wielkopolski odcisnęła niejedno piętno na ludziach pióra…
Poznański Owidiusz
Siedząca na kufrze zadumana postać z piórem i arkuszem w rękach mijana jest przez przechodniów prawie niezauważenie. Zresztą napis na cokole: Zapomnianym poetom doskonale wpisuje się w tę tendencję nierozpoznawalności przez współczesnych. A tymczasem Klemens Janicki – bo jego upamiętnia pomnik w pobliżu Starego Rynku – to najwybitniejszy poeta łaciński w Polsce doby odrodzenia, pierwszy poeta z ludu. Śmiało można go nazwać renesansowym Europejczykiem, naszą wizytówką i dumą, bo przecież to studia w Poznaniu dały mu przepustkę do wielkiego świata.
Akademia Lubrańskiego na Ostrowie Tumskim, mimo że nie była uniwersytetem a średnią szkołą akademicką, w zakresie języków klasycznych i nauk humanistycznych przewyższała poziomem Akademię Krakowską. To właśnie tutaj rozwinął swoje talenty muzyczne i poetyckie młody Klemens – nad Wartą powstały w końcu pierwociny jego poezji. Za swe osiągnięcia został uhonorowany w Padwie tytułem doktora nauk wyzwolonych i filozofii oraz uwieńczony zaszczytnym wieńcem laurowym, stając się poetą-laureatem – oficjalnym poetą dworskim. Stał się tym samym jednym z trzech Polaków, którzy zostali w ten sposób uhonorowani przez zachodnie ośrodki kultury.
Jak Czarniecki do Poznania…
Strofy hymnu narodowego dla przeciętnego Polaka nie kryją tajemnic, a Józefa Wybickiego niemalże każdy łączy jedynie z Mazurkiem Dąbrowskiego. Choć rzeczywiście jest to jego dzieło życia, nie należy zapominać również o działalności politycznej Wybickiego oraz jego wieloletnim pobycie w wielkopolskich Manieczkach, gdzie spełniał się w roli przykładnego gospodarza. Życie Józefa Wybickiego ogniskowało się wokół Poznania. Tutaj odbywał praktyki sądownicze i zdobywał szlify w zawodzie prawnika, realizował się jako Podwojewodzi Poznański, a także na polecenie Napoleona organizował administrację po zwycięskim powstaniu w 1806 roku. Zanim to jednak nastąpiło, przyjechał razem z gen. Henrykiem Dąbrowskim do stolicy Wielkopolski, wzniecając nastroje patriotyczne, a tłumy poznaniaków śpiewały Pieśń Legionów Polskich we Włoszech.
Poznaniacy zresztą upamiętniają co roku w listopadzie ów historyczny wjazd Wybickiego i Dąbrowskiego do Poznania, który zwiastował rychłe zwycięstwo nad pruskim zaborcą – a w tym roku będzie już 212 rocznica tego wydarzenia! Poznaniacy do słów polskiego hymnu do dzisiaj podchodzą ze szczególnym sentymentem, bo przecież jedynym miastem, jakie Wybicki wymienia w treści strof swojego mazurka jest Poznań, a całość ma silne wielkopolskie akcenty. Nie dziwi więc fakt, że to właśnie w Poznaniu, z którym się tak silnie związał – w podziemiach kościoła św. Wojciecha – spoczęły prochy autora naszego hymnu.
„Nasz” Mickiewicz
Adam Mickiewicz – poeta, którego nikomu, kto uczęszczał na lekcje języka polskiego w szkole przedstawiać nie trzeba – w samym Poznaniu nie bywał często, za to w Wielkopolsce spędził niemalże rok. Nasz wieszcz po nieudanej próbie przekroczenia granicy prusko-rosyjskiej nie próżnował zarówno na polu literackim, jak i towarzyskim – składał wizyty wielkopolskim rodzinom szlacheckim, romansował i oczywiście tworzył. Spośród dzieł, które tutaj powstały wymienia się chociażby Redutę Ordona czy Śmierć pułkownika, a także pierwszą redakcję trzeciej części Dziadów czy też części Pana Tadeusza, którego zamysł napisania miał powstać w Śmiełowie. Poznań szczyci się szczególnymi związkami z Mickiewiczem, bo to tutaj postawiono mu pierwszy pomnik, wyprzedzając w tej sposób wszystkie polskie dzielnice.
Pomnik Mickiewicza na dziedzińcu PTPN przy ul. Mielżyńskiego nie jest tym najstarszym, który stał niegdyś obok kościoła św. Marcina w Poznaniu, w którym odbył się symboliczny pogrzeb wieszcza – jest współczesną rekonstrukcją i nie jedynym dzisiaj upamiętnieniem w Poznaniu autora Pana Tadeusza. Przywiązanie poznaniaków do Mickiewicza wyrażało się przez lata uczestnictwem w rocznicowych nabożeństwach funeralnych, które budowały mit poety jako narodowego wieszcza i sprawiały, że jego utwory wędrowały pod strzechy niczym książki do nabożeństw.
Prepozyt Kochanowski
Jan Kochanowski nigdy nie był w Poznaniu, doczekał się jednak w naszym mieście, a dokładniej na Ostrowie Tumskim, swojego pomnika. Co ciekawe – obelisk miał oficjalnie upamiętniać nie polskiego poetę a prepozyta kapituły katedralnej – zwykłego proboszcza. Rzeczywiście, Kochanowski piastował tę godność niemalże dekadę, ale głównie przez pełnomocników, czerpiąc z tego tytułu niemałe dochody. Jego związki z poznańska katedrą są więc niepodważalne i stały się podstawą do przekonania Prusaków, że upamiętnienie Jana Kochanowskiego w Poznaniu nie jest niczym niezwykłym.
Tymczasem chodziło oczywiście o oddanie czci poecie, który popularyzował język polski i uosabiał polskość, co w czasach zaborów było szczególnie doceniane. Społeczna zbiórka pieniędzy na budowę pomnika Jana Kochanowskiego trwała 5 lat, a sam pomnik, mimo oporu władz pruskich, udało się postawić w 300-lecie śmierci Jana z Czarnolasu. Szkoda tylko, że ten oryginalny nie zachował się do naszych czasów i dzisiaj oglądamy jedynie jego kopię.
Jeżycjada
Jeżyce jako jedyna dzielnica Poznania znane są całym rzeszom czytelników powieści dla młodzieży. Wszystko to za sprawą Małgorzaty Musierowicz i jej cyklu książek nazwanych Jeżycjadą, których akcja rozgrywa się właśnie w tej części miasta. Zresztą adres ul. Roosevelta 5 jest chyba do dzisiaj najbardziej znanym adresem w Poznaniu. Przyznam, że i mnie zdarzało się przechadzać pod drzwiami mieszkania Borejków, mając nadzieję, że może jednak wyjdzie z nich choćby jeden członek tej licznej i przesympatycznej familii.
Małgorzata Musierowicz to rodowita poznanianka, przez wiele lat mieszkająca właśnie na Jeżycach. Z domu Barańczak – pytana o związki z poetą Stanisławem Barańczakiem – mogła spokojnie odpowiedzieć, że to jej rodzony brat. Niezwykle płodna literacko – raczy nas swoimi książkami od ’70, a wydana niedawno „Ciotka Zgryzotka”, wpisująca się w cykl o poznańskich Jeżycach, z pewnością nie jest ostatnią pozycją Małgorzaty Musierowicz, jaka pojawiła się w mojej osobistej biblioteczce.
Martyna Kaczmarek
O autorce:
Martyna Kaczmarek – nauczyciel z zawodu, z pasji – przewodnik po Poznaniu. Uwielbia animowane wycieczki, podczas których w odpowiednim przebraniu i używając rekwizytów opowiada o historii w nieszablonowy sposób. Lubi poznawać nowe miejsca i ludzi, kocha aktywne spędzanie czasu wolnego i podróże.
Więcej informacji – przewodnicy City Event Poznań >>