Noworocznie, czyli o czym warto pamiętać podchodząc do pisania
Zbliża się nowy rok i – wraz z nim – okres noworocznych postanowień. Na pisanie książki każda pora jest odpowiednia. Jeśli jednak potrzebujecie symbolicznej daty, będę kibicowała tym, którzy wyznaczą sobie na 2017 rok właśnie taki cel. Czasu, by wystartować wraz z odkorkowaniem szampana, został niecały miesiąc. Do pisania książki można zabrać się sposobem „Marty” lub sposobem „Ewy”.
Pisanie w zgodzie z charakterem
Marta, tworzy listę prezentów świątecznych przez cały rok i przygotowuje je wraz z wejściem do sklepów czekoladowych Mikołajów w miejsce zniczy. Wcale nie dlatego, że nie może doczekać się Bożego Narodzenia. Wręcz przeciwnie – ponieważ tak go nie znosi chce świąteczną gorączkę mieć za sobą, zanim na dobre się zacznie. Inna koleżanka, Ewa, w pogoni za prezentami zalicza w wigilię stacje benzynowe (w poszukiwaniu książek i płyt), apteki (w trosce o zdrowie rodziców i teściów), sklepy monopolowe (w celu nabycia czekoladek) i kolektury Lotto (to takie romantyczne podarować komuś miliony), ewentualnie ponownie puszcza w obieg prezenty, które otrzymała tego dnia na imieniny. W zasadzie lubi święta, ale przez cały rok „brak jej czasu”, by przemyśleć, co komu dać. Obie, choć reprezentują skrajnie różne podejścia, są zadowolone z obranego systemu. Adresaci tych prezentów – o dziwo również!
Planowanie…
Gdyby „Marta” chciała napisać książkę, doradzałabym jej metodę płatka śniegu. W metodzie stworzonej przez pisarza i trenera kreatywnego pisania Randy’ego Ingermansona chodzi o to, by stopniowo pokonując dziesięć kroków przejść od ogólnie zarysowanego pomysłu na fabułę do rozpiski następujących kolejno po sobie scen. Podobno wystarczy 150 godzin, by posługując się tą metodą stworzyć szczegółowy plan powieści. Marta mogłaby też zacząć od wypełnienia kwestionariusza bohaterów; rozrysowania drzewa genealogicznego rodziny (lub rodzin); naszkicowania planu obiektu, w którym toczyć ma się akcja; zapoznania się z topografią miejsca. Chociaż przygotowanie planu książki zabrałoby jej sporo czasu, korzyści są nie do przecenienia. Osoby, które potrzebują planu, zyskują coś więcej niż spis wydarzeń – dostają poczucie bezpieczeństwa, motywację, sens tego, co robią, perspektywę końca. Nie utykają na poprawkach, będących skutkiem pojawiania się coraz to nowych pomysłów.
… czy żywioł?
Nigdy natomiast nie zaryzykowałabym zachęcania „Ewy” do napisania planu. Mogłabym się spodziewać, że jej zapał pryśnie od razu. Dla Ewy najważniejsza jest radosna spontaniczność w każdej dziedzinie życia. Organizowanie czegokolwiek z wyprzedzeniem ją ogranicza. Realizowanie zapisów planu, scena po scenie, prędzej by ją uśpiło niż obudziło drzemiącą w niej twórczą energię. Ewa pewnego dnia, posiadając mniej lub bardziej wyraźny zarys historii, usiądzie i zacznie pisać. Tak po prostu. Zanim dotrze do trzydziestej strony zdąży zmienić gatunek, płeć bohaterki, lokalizację historii, nie mówiąc o takim szczególe jak tytuł. Po trzydziestej stronie będzie wiedziała już o tej historii wszystko, czego jej potrzeba, by projekt zakończyć sukcesem. Będzie mieć wszystko, czego by nigdy nie osiągnęła tworząc drabinkę. Na drabince co najwyżej połamałaby sobie kark. Ewie poleciłabym: po prostu pisz. Idź za intuicją. Dopiero potem poprawiaj.
Odpowiedzi szukaj w sobie
Czasem przed rozpoczęciem pisania jeszcze nie wiecie, czy bliżej wam do stylu pracy Ewy, czy Marty. W trakcie trwającego kilka miesięcy procesu dowiecie się o sobie także tego. Może historia poniesie was daleko od pierwotnych założeń, a może w trakcie poczujecie palącą potrzebę poskromienia weny i ujęcia jej w przejrzystą logicznie strukturę. Najważniejsze, żebyście pisząc sami nie ograniczali się sztucznie narzuconymi z zewnątrz modelami. Owszem, warto eksperymentować. Należy wręcz stawiać sobie wymagania, przekraczać granice komfortu. Jeśli jednak coś okaże się nie dla was, albo drabinka, albo sprawdzanie tekstu w różnych narracjach, albo zaczynanie od zakończenia, nie męczcie się zbyt długo. Piszcie w zgodzie z tym, jacy jesteście. Dajcie swojemu pomysłowi kilka miesięcy i sprawdźcie, dokąd was zaprowadzi.
Droga każdego autora i każdej autorki do napisania książki jest inna, ale jedno jest pewne – systematyczna praca zwiększa szanse jej ukończenia. Dlatego w 2017 roku życzę wam przede wszystkim wytrwałości w spełnianiu pisarskich marzeń.
Przeczytaj także inne wpisy Aliny Krzywiec.
Prosta rada, której pisarze nie lubią słuchać
Sztuka rozmowy, czyli o tym jak dialogować
Pisanie powieści jako wewnętrzna podróż
Podstawy pisania, czyli rzecz o unikaniu błędów
Dlaczego pisarze powinni czytać książki?
Literackie ampery i volty, czyli kilka słów o napięciu
Wyzwanie, czyli jak pisać o miłości i seksie
Pięć rzeczy nie tylko o pisaniu, których kursanci dowiadują się na kursie
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 1
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 2
Jak napisać scenę jazdy samochodem?
Negatywny bohater, to nie znaczy zły człowiek
Uwięzieni – bohaterowie w trudnych okolicznościach