Ostatnie zdanie
Udało wam się wymyślić wasze pierwsze zdanie, o którym pisałam w poprzednim tekście? Świetnie. To teraz kolej na ostatnie.
Żartuję. Nie ma tak dobrze. O ile pierwsze zdanie jest kluczowe, to sytuacja, w której autor od razu, na samym początku pisania wie, po jakim konkretnym zadaniu postawi ostatnią kropkę owszem, może się zdarzyć, ale na tyle rzadko, że praktycznie mieści się w granicach błędu. Ostatnie zdanie należy rozumieć w sensie metaforycznym – nie chodzi o dobór odpowiednich słów, tylko o samo zakończenie.
Pamiętacie jakie irytujące pytanie zadawali nauczyciele języka polskiego, kiedy „przerabiało się” szkolne lektury?
– „Co autor chciał powiedzieć?” I teraz, niestety, zanim usiądziecie do pisania, będziecie musieli zadać sobie to pytanie sami, i co gorsza, również sami na nie znaleźć odpowiedź. To trudne zadanie, dlatego spróbujcie najpierw odpowiedzieć na kilka pytań pomocniczych.
Jaki jest temat mojej opowieści?
O czym przede wszystkim jest ta historia?
Najlepiej jednym słowem: miłość, nienawiść, ambicja, pożądanie, zaufanie, odpowiedzialność, władza… Oczywiście, zaraz pojawi się w głowie kilka następnych, opisujących słów, ale bądźcie ostrożni. Co za dużo, to niezdrowo. No, chyba, że zamierzacie pisać epopeję.
Kto jest moim głównym bohaterem i na czym mu najbardziej zależy?
Do czego bohater dąży i czy uda mu się to osiągnąć?
Rzecz jasna, bohaterów może być wielu, ale trzeba ustalić z kim najbardziej będzie się identyfikować czytelnik. Tej postaci trzeba poświęcić najwięcej uwagi.
Czy chcę pisać przede wszystkim o sobie, czy raczej o innych?
Jeżeli chcecie pisać o sobie, jesteście z jednej strony na wygranej pozycji, bo przecież nikt nie zna was lepiej i macie gwarancję autentyczności, ale z drugiej strony nie ma pewności, że wasza historia będzie na tyle ciekawa, żeby zainteresowała czytelnika.
Czy chcę opowiadać historię znaną z życia, czy zmyśloną?
Historie fikcyjne mogą być dużo ciekawsze, ale gdy zabraknie w nich prawdopodobieństwa, czytelnik natychmiast wyczuje fałsz. Warto zapamiętać złotą myśl Marka Twaina, że prawdę od fikcji różni zaledwie to, że ta druga musi prezentować się wiarygodnie.
Gdy wszystkie te przemyślenia będą już za wami, możemy wreszcie dojść do sedna, czyli zakończenia. Przeczytałam wiele polskich powieści, które bardzo dobrze się zaczynały, całkiem fajnie rozwijały, a kiedy dochodziło się do końca, w głowie pozostawało WIELKIE NIC. To naprawdę już koniec? O co autorowi chodziło? Namotał, wprowadził kilka wątków i prawie niczego nie wyjaśnił na końcu. Więc po co to wszystko? Naprawdę, poświęciłam tyle czasu, żeby na koniec dowiedzieć się, że „wiem, że nic nie wiem”?
Takie przypadki zdarzają się na szczęście rzadko, ale jednak. Trafiliście kiedyś na taką książkę? Też się złościliście? To nie róbcie tego samego czytelnikom. Zanim siądziecie do pisania zastanówcie się, jak wasza historia będzie się kończyć. Niekoniecznie dosłownie, ale warto wiedzieć, do czego w niej dążycie. Z jakim przesłaniem chcecie pozostawić czytelnika. Tych kilka ostatnich stron ma naprawdę największą siłę rażenia. To od nich zależy satysfakcja czytelnika. Czytelnik usatysfakcjonowany sięgnie po waszą kolejną książkę. Czytelnik wkurzony napisze druzgoczącą recenzję na Lubimy Czytać. I następnej książki może już nie być.
Pamiętajcie o ostatnim zdaniu.
Izabela Szylko prowadzi w Maszynie kurs “Podstawy pisania” – ZOBACZ PROGRAM KURSU >>
___________________
Przeczytaj też inne wpisy autorki:
Publiczność (nie) zawsze ma rację
Pierwsze zdanie