Pisanie powieści jako wewnętrzna podróż
Pisarska wyspa, czyli jak zaufać sobie i nie skończyć zbyt wcześnie
Właśnie to zrobiłam. Kombinacja klawiszy, od której sztywnieją palce. Ctrl+A, potem kliknięcie na niepozorny klawisz w prawym górnym rogu klawiatury. Był felieton na trzy strony. Jest raptem dwadzieścia wyrazów. Plus wiszący jak packa nad muchą deadline. Ostatnia prosta do oddania tekstu a ja pozwalam sobie na takie szaleństwo jak usunięcie całości. Zginę, niechybnie zginę. Przepadnę. A jednak nie miałam innego wyjścia. Ta notka miała przecież być o pisaniu od nowa. I będzie – bez teoretyzowania, przetestowałam to na sobie.
Proces pisania, czyli kosz największym przyjacielem pisarza
Określenie „pisanie od początku” nie jest w tym wypadku całkowicie precyzyjne. Miałam przecież założony dokument, a historia jego edycji wskazuje na wcześniejszą pracę. Te kwadranse, spędzone nad komponowaniem treści, choć nie pozostawiły śladu w ilości znaków, pozostały w mojej głowie. Jestem cały czas w procesie, nawet jeśli chwilowo proces dostępny jest tylko mi samej. Inni widzą tylko pełen pomiętych kartek kosz.
Kurs kreatywnego pisania na Bora Bora
Pisanie ma wiele wspólnego z podróżowaniem. Pisać lubicie. To jasne. A podróżować? Jakiś egzotyczny kierunek? Egipt czy Turcja? No dobrze, niech będzie Bora Bora w Polinezji Francuskiej. Jak informuje Wikipedia – na Wyspach pod Wiatrem, w archipelagu Wysp Towarzystwa. Prawda, że brzmi zachęcająco? W sam raz na jakieś wyjazdowe warsztaty Maszyny do Pisania. Co wiecie o Bora Bora? Ja – przyznam – niewiele. Czytam więc. O zmieniających kolor dzikich kwiatach hibiskusa, o bunkrach – pozostałościach II wojny światowej, o szczytach skalnych zbyt miękkich, by je zdobyć, o regatach tradycyjnych polinezyjskich łodzi, o głodnych bułek rybach i o Krwawej Mary. Wybieram i planuję. Wystarczy krótki research, żebym wiedziała, jakie jest moje osobiste Bora Bora. Mój prywatny cel. Jak to w życiu, jestem gotowa na kilka kompromisów. Od biedy mogę pogodzić się z faktem, że w sąsiednim domku na palach zamieszka Colin Farrell, poczęstowana zjem zalanego mlekiem kokosowym surowego tuńczyka, no i – niech będzie – dam się nawet ponieść gigantycznym falom oceanu.
Nadchodzi ten długo oczekiwany moment. Wyposażona w plecak ruszam na lotnisko. Tam okazuje się, że zawieszono loty do Polinezji Francuskiej, mogę korzystając z tego samego biletu wyruszyć do Tajlandii. Rezygnuję – na Phuket nie ma odbywających się co cztery lata regat Hawaiki Nui. Lot odwieszają po tygodniu. Wracam na lotnisko, lecz tam docierają do mnie jeszcze bardziej niepokojące wieści – trwa strajk wszystkich linii lotniczych. Na szczęście kursują jeszcze pociągi. I to – jak zachęca reklama Inter City – do centrów miast. Zatem – sushi na rynku w Krakowie? Może nawet z ryby z Bora Bora. Dziękuję. Poczekam. Każdy strajk się przecież kiedyś kończy. Pamiętam przecież, czego chcę – usiąść przy stoliku z odsuwanym blatem i nakarmić barwną ławicę ryb.
Pisz, aż dotrzesz do celu
Pisanie książki jest jak podróż w głąb siebie. Każdy z nas, autorów, autorek, ma swoje wymarzone Bora Bora, na które zmierza. Jednak mimo włożonego wysiłku, wielu przygotowań, czasem błądzimy. Może polegliśmy na własnej próżności – zbyt fantazyjne, poetyckie frazy rażą sztucznością, może wpadliśmy w sidła autorów podręczników pisania i z nas samych zostało w tekście tylko nazwisko, może nie odważyłeś się być szczery, a może poszłaś za literackim trendem, w którym się nie odnalazłaś?
Nic straconego. Jesteś w procesie. Przyszedł czas poćwiczyć palce. Ctrl+A+Del. A potem dalej pisz. Niech palce Cię poniosą tam, dokąd naprawdę zmierzasz. Rozważnie postaw ostatnią kropkę.
- O Bora Bora przeczytałam tu: https://www.national-geographic.pl/porady/bora-bora-czyli-10-najwspanialszych-wysp-swiata
Przeczytaj także inne wpisy Aliny Krzywiec.
Prosta rada, której pisarze nie lubią słuchać
Sztuka rozmowy, czyli o tym jak dialogować
Podstawy pisania, czyli rzecz o unikaniu błędów
Dlaczego pisarze powinni czytać książki?
Literackie ampery i volty, czyli kilka słów o napięciu
Noworocznie, czyli o czym warto pamiętać podchodząc do pisania
Wyzwanie, czyli jak pisać o miłości i seksie
Pięć rzeczy nie tylko o pisaniu, których kursanci dowiadują się na kursie
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 1
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 2
Jak napisać scenę jazdy samochodem?
Negatywny bohater, to nie znaczy zły człowiek
Uwięzieni – bohaterowie w trudnych okolicznościach