Po co pisarzowi notes?
Po co pisarzowi notes?
Ostatnio kilkakrotnie spotkałam się z opinią, że notes w czasach nowoczesnych technologii to relikt przeszłości. Jestem najwyraźniej staroświecka, bo prowadzę kilka notesów równocześnie i chciałam dziś was również do tego zachęcić.
Wena czy ciężka praca?
Czytam akurat książkę Elizabeth Gilbert pt. „Wielka magia”, w której to autorka m.in. bestselleru „Jedz, módl się, kochaj” dzieli się swoimi doświadczeniami z weną, natchnieniem, bożą iskrą. Dopuszcza istnienie czegoś, co nazywa właśnie „wielka magią”, ideą, która nie pochodzi z nas, ale wędruje w poszukiwaniu twórcy, który najlepiej się nią zaopiekuje. Już widzę miny tych kursantów, których motywowałam do regularnej pracy twierdzeniem, że wena nie istnieje. Otóż, moi drodzy, istnieje i pewnie jest wam znany pewien rodzaj transu, zwany czasem z angielskiego flow, ale – inaczej niż Gilbert – sądzę, że jest wygenerowany przez nas samych. Zgadzam się natomiast z twierdzeniem autorki wspomnianego poradnika, że wena objawia się najwytrwalszym. Tym, którzy są na jej przyjęcie otwarci. Kluczem do weny nie jest zatem ani wiara we własny geniusz absolutny, ani czekanie na przypływ natchnienia. Dostępujemy zaszczytu pisarskiego transu wtedy, gdy właściwie przygotujemy się na odkrycie tego, do czego zazwyczaj nie mamy dostępu, ponieważ działając rutynowo tracimy zdolność skutecznego patrzenia.
Sposób na uważne życie
Tej gotowości otwarcia się na nieznane w znajomym sprzyja notowanie tego, co zauważamy. Notes to sekretny sojusznik uważności. Jest jak zobowiązanie. Jak włączenie Endomondo podczas treningu. Jak pytanie w krzyżówce, które trzeba sobie samemu zadać i na które każdego dnia trzeba znaleźć odpowiedź. Jeśli nie jest tylko szpanerskim gadżetem i staje się narzędziem codziennej pracy, odgrywa w życiu pisarza niebagatelną rolę. Nieważne, czy w paski, czy czysty, z gumką, na magnes, w twardej, miękkiej oprawie, z kieszonką, czy bez, sam wybierasz, jaki musi być, żebyś zaufał mu na tyle, by mu wyjawić swoje pomysły. Przyznam, że mnie peszą notesy zbyt eleganckie. Moleskine uważam za snobistyczne, Paperblanks lubię bardzo, ale funduję sobie takie tylko jako wsparcie przy pracy nad konkretną książką. Zapisuję w nich koncepcje fabularnych rozwiązań, zwroty akcji, podsłuchane dialogi, charakterystyki postaci. Mój notes to dla postronnych niezła szarada. Inicjały połączone strzałkami, rysunki, przypadkowe hasła, które rozszyfrować umiem tylko ja. Za to go lubię. Ponieważ na nikogo się w nim nie snobuję, staje się obdarzonym doskonałą pamięcią przyjacielem, który mnie poprowadzi przez setki tysięcy znaków. Myślę, że zastrzeżenia co do posiadania notesu biorą się właśnie z tego nieporozumienia, iż część ludzi sądzi, że zachęcam do odręcznego pisania. Nigdy nie twierdziłam, że notatki z notesu można bezpośrednio przenieść do powieści. Mnie zdarza się to w każdym razie bardzo rzadko. Możecie w nim zapisać kilka obserwacji, które z czasem wydadzą się wam mało interesujące, czy wręcz banalne, ale znajdzie się wśród nich ta jedna, która przy ponownej lekturze w pełni objawi swoją wartość i okaże się stworzona do pisanego akurat tekstu. Notes to pretekst, by się zatrzymać i rozejrzeć. Dziś bawiłam się z córką w grę „kto pierwszy zauważy”. Siedziałyśmy na ławce i patrzyłyśmy na warszawską ulicę, przy której mieszkamy. Podrzucałyśmy co chwilę kolejne wyzwanie – która pierwsza zobaczy autobus, samochód z chorągiewką, rower z fotelikiem dziecięcym, samochód bez włączonych świateł, taksówkę, rower z wypożyczalni, rowerzystę w kasku i tak bez końca. Weź notes, siądź w miejscu, które wydaje ci się dobrze znasz, a wyjdziesz z opisem pełnym detali, które dotychczas umykały twojej uwadze.
Ucz się od najlepszych, czyli notes czytelnika
Ponieważ nie ma dobrego pisania bez czytania, od niedawna prowadzę też notes, w którym zapisuję cytaty z czytanych lektur. Bardzo lubię do niego wracać, ponieważ wyznacza standardy, do których dążę. Przyznam, że nie używam go zbyt często, ponieważ nie weszło mi to jeszcze w nawyk. Jest to stosunkowo nowy pomysł, który podsunął mi jeden z kursantów i podrzucam go wam pod rozwagę. Zapewniam, że i w tym wypadku sam fakt posiadania notesu sprzyja uważniejszej lekturze. Myślę sobie bowiem w połowie książki – jak to, tyle stron i ani jednego wartego zapamiętania zdania? I objawiają się nagle perełki, całe sznury pereł, gdy tylko zwiększam koncentrację.
Dziennik lub książka twarzy
Podejrzewam, że niewiele osób zainteresowanych pisaniem przeszło przez wiek nastoletni, nie prowadząc dziennika. I mnie się to przytrafiło, jednak od dawna tego nie robię. Pilnuję się jednak bardzo, by do projektów, nad którymi pracuję, nie wrzucać autobiograficznych wstawek i was przed tym przestrzegam. Zauważyłam, że czasem jest taka pokusa, bo tekst nam wtedy tak ładnie puchnie, od objętości i od emocji. Lepiej jednak, zamiast wkładać nasze refleksje w głowę postaci, dać upust naszym frustracjom, lękom, czy entuzjazmowi w inny sposób. Idealnie nadaje się do tego notes służący odreagowaniu, raczej wypuszczeniu zbędnych myśli niż przyciągnięciu idei. Tu, przyznaję, znakomicie sprawdza się również formuła statusów na Facebooku (czy w innych mediach społecznościowych). Niektóre z tych wpisów to istne literackie miniatury, czego dowodem jest na przykład wzorowany na internetowych formach ekspresji zbiór Marka Bieńczyka pt. „Książka twarzy”.
Nieważne jaki nośnik, ważne by odpowiadał twoim potrzebom
Oczywiście jest wiele innych sposobów utrwalenia pomysłów – można je nagrywać na dyktafon, pisać do siebie wiadomości na Facebooku lub robić notatki w smartfonie. Niezależnie, czy wierzymy, że idee pochodzą z nas, czy z zewnątrz, przychodzą często nie w porę. Ważne, by nie pozwolić im się rozproszyć.
Podzielcie się proszę, swoimi metodami jak udaje się wam je zatrzymać?
Przeczytaj także inne wpisy Aliny Krzywiec.
Prosta rada, której pisarze nie lubią słuchać
Sztuka rozmowy, czyli o tym jak dialogować
Pisanie powieści jako wewnętrzna podróż
Podstawy pisania, czyli rzecz o unikaniu błędów
Dlaczego pisarze powinni czytać książki?
Literackie ampery i volty, czyli kilka słów o napięciu
Noworocznie, czyli o czym warto pamiętać podchodząc do pisania
Wyzwanie, czyli jak pisać o miłości i seksie
Pięć rzeczy nie tylko o pisaniu, których kursanci dowiadują się na kursie
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 1
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 2
Jak napisać scenę jazdy samochodem?
Negatywny bohater, to nie znaczy zły człowiek
Uwięzieni – bohaterowie w trudnych okolicznościach