PORZUĆ SWÓJ STRACH. PREMIERA
Od dziś w księgarniach “Porzuć swój strach”, drugi kryminał Roberta Małeckiego, absolwenta kursu pisania powieści kryminalnej i kursu z technikami kryminalistyki Druga strona kryminalnej fikcji.
A co u niego słychać?
Dziś, po niecałym roku od debiutu, premiera Twojej nowej książki pt. Porzuć swój strach”. Jak nastrój?
Dziękuję, znakomicie. Niestety, nie posłuchałem własnej rady i nie porzuciłem swojego strachu, przynajmniej tego towarzyszącego wejściu na rynek drugiego tomu przygód Marka Benera. Boję się tak samo jak przed debiutem i też nie śpię po nocach (śmiech). Myślałem, że będzie dużo spokojniej, ale jednak stres związany z wydaniem nowej powieści daje o sobie znać. Wierzę jednak, że to dobra książka i przypadnie Czytelnikom do gustu. Pierwsze recenzje są entuzjastyczne i co ważne ich autorzy podkreślają, że „Porzuć swój strach” jest powieścią lepszą od poprzedniej. Obym zawsze mógł czytać takie opinie o kolejnych moich książkach!
Jakie problemy w niej poruszasz?
Ponieważ nadal uważam, że najlepszym paliwem fabularnym jest zaginięcie to i w tej powieści z tajemniczym zaginięciem będziemy mieli do czynienia. Tym razem jednak Marek Bener skupi się na poszukiwaniu świeżo upieczonej maturzystki. Kłopot w tym, że rodzina zaginionej nie jest z nim do końca szczera. Nic więcej nie zdradzę. Mogę tylko dodać, że istotnym wątkiem powieści będzie hazard i jego wpływ na ludzi. Okazuje się bowiem, że wielu ten problem dotyka, rujnuje życie i rodzinę. Bez względu na status społeczny czy wykształcenie.
Czy zdradzisz swoje najbliższe literackie plany?
Właściwie to już je zdradziłem. Widać je na skrzydełku „Porzuć swój strach”. Mam na myśli tytuł i okładkę trzeciego tomu tej toruńskiej trylogii, który pojawi się w 2018 roku. A potem zajmę się… Stop! Tego przecież zdradzić nie mogę! Ale pisał będę nadal, a co z tego wyjdzie, to się dopiero okaże…
Po recenzjach, które już ukazały się w sieci, zapowiada się nieźle
Oczywiście na naszym FB będzie konkurs, z książkami do wzięcia.
A droga do literackiego debiutu wcale nie była taka prosta…..poczytajcie
fot. Łukasz Piecyk
Michał
19 września 2017 at 07:10Jestem w trakcie czytania na 220 stronie . póki co bardzo emocjonująca i ciekawa lektura. Czytałem część pierwszą. Też dobra. Panu Robertowi powodzenia w dalszym pisaniu. Szkoda, że chce Pan zakończyć już na trzecim tomie. Mogłoby być zdecydowanie więcej tomów. Oby Bener znalazł żywą żonę i dalej pomagał ludziom w nieszczęściu. Pozdrawiam.
Magda Kostrzewska
19 września 2017 at 08:03Panie Michale, jak dowiedzieliśmy się przed chwilą od autora, umowa z wydawnictwem na “czwartego Benera” już podpisana:)