Poważna sprawa, ten śmiech!
Śmiech to zdrowie, głosi popularne powiedzenie. Lekarze wymieniają kilka płynących z niego korzyści – odpręża, dotlenia, redukuje stres i ból.
Ponieważ czasy raczej niewesołe, wątki humorystyczne w literaturze są tym bardziej mile widziane. Nawet najpoważniejszy tekst powinien zawierać w sobie choć minimum dowcipu, podobna reguła działa w drugą stronę – nawet teksty komediowe powinny poruszać choć trochę sprawy poważne.
Zauważyłam, że opory autorów przed wprowadzaniem humoru zazwyczaj sprowadzają się do trzech wątpliwości.
Po pierwsze – piszę o poważnych sprawach i nie będę śmieszkować.
Tym osobom mogę powiedzieć, że humor różni się od błazenady, tak samo jak powaga różni się od patosu. Lepiej wprowadzić świadomie odrobinę humoru, niż w sposób niezamierzony czytelników rozbawić pompatycznością.
Po drugie – nie mam talentu do opowiadania dowcipów, nikt się z nich nie śmieje.
Jako osoba dotknięta tą przypadłością, przypominam, że źródłem komizmu mogą być, poza słowami, także postaci oraz sytuacje, w jakich je stawiamy. Ponadto, autorzy mają do dyspozycji cały arsenał środków stylistycznych, których umiejętne wykorzystanie pozwala rozbawić czytelnika. Wśród nich wymienić warto epitety, porównania, kolokwializmy, slang, dygresje, eufemizmy, kontrast, hiperbole, kalambury, oksymorony. Naprawdę, nie trzeba być prywatnie człowiekiem zabawnym, by wpleść do utworu humorystyczne akcenty.
Po trzecie – ludzie mają różne poczucie humoru.
To prawda. Dlatego już na wstępie trzeba pogodzić się z tym, że wszystkich zadowolić się nie da. W miejscu, w którym jeden czytelnik będzie ryczał ze śmiechu, drugi zniesmaczony odłoży książkę i nigdy do niej nie wróci. Pisanie zawsze obarczone jest tym ryzykiem. Dlatego warto być odważnym, zaryzykować, szczególnie w dialogach. Przynajmniej co którąś kwestię dialogową zamienić na wyrazistszą, bardziej kontrowersyjną. Wtedy zawsze możemy “zrzucić winę” na bohatera. Typ poczucia humoru charakteryzuje postać lepiej niż wszelkie deklaracje, jakie wypowiada. Już Goethe słusznie zauważył, że “charakter człowieka najlepiej określa się przez to, co uznaje on za śmieszne.”
Pamiętajmy jednak, że humor może być absurdalny, ale powinien być logiczny, wewnętrznie spójny. Mistrzem humoru, ale nie śmieszkowania, jest niewątpliwie Woody Allen. W filmie “Annie Hall” kobieta spędzająca wakacje w pensjonacie mówi do drugiej: “Jakie tu mają niedobre jedzenie.” Jej koleżanka odpowiada: “No i w dodatku takie małe porcje”.
Jeśli na początku efekty wprowadzenia humoru do tekstów nie będą doskonałe, nie przejmujcie się i ćwiczcie dalej. Tenże Woody Allen, któremu nie można odmówić sukcesu, przyznał, że jego pierwszy film był tak zły, że “w siedmiu stanach zastąpiono nim karę śmierci”. Warto próbować. Czytelnicy to docenią.
Zapraszamy na kursy pisarskie w Warszawie:
Podstawy pisania
Słowo na warsztat – podstawy pisania poziom II
Warto mieć własne zdanie – kurs pisania dla młodzieży
Przeczytaj także inne wpisy Aliny Krzywiec.
Prosta rada, której pisarze nie lubią słuchać
Sztuka rozmowy, czyli o tym jak dialogować
Pisanie powieści jako wewnętrzna podróż
Podstawy pisania, czyli rzecz o unikaniu błędów
Dlaczego pisarze powinni czytać książki?
Literackie ampery i volty, czyli kilka słów o napięciu
Noworocznie, czyli o czym warto pamiętać podchodząc do pisania
Wyzwanie, czyli jak pisać o miłości i seksie
Pięć rzeczy nie tylko o pisaniu, których kursanci dowiadują się na kursie
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 1
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 2
Jak napisać scenę jazdy samochodem?
Negatywny bohater, to nie znaczy zły człowiek
Uwięzieni – bohaterowie w trudnych okolicznościach