Teksty są w nas
Na początek blogowania w Maszynie chciałam opowiedzieć o swoim najważniejszym odkryciu pisarskim. Było to wiele lat po tym, jak zaczęłam pisać i kilka lat po tym, jak przestałam. Tkwiłam w twórczym niebycie, zaabsorbowana ważnymi dorosłymi sprawami. Domyślacie się pewnie, jakie to sprawy. Małżeństwo, kredyt, stała praca, tak zwane wspinanie się po szczeblach kariery. Może to taki wiek, że człowiek musi zachłysnąć się dorosłością aż do zawrotów głowy? Bo kiedy zaszłam całkiem wysoko, zdałam sobie sprawę, że cierpię na chorobę wysokościową. Aklimatyzacja w weekendy i urlopów nie przynosiła skutku. Tęskniłam za pisaniem, chciałam do niego wrócić, ale jak można pozwolić sobie na taką niefrasobliwość, by na poważnie zająć się czymś tak niepoważnym jak pisanie życiorysów nieistniejących osób? Był to pierwszy raz, kiedy pomyślałam o kursie pisania. Nie o nauczycielu, guru, który magicznym sposobem nauczy mnie składania liter w sensowną treść, ale o spotkaniu z innymi szaleńcami, którzy czują, że życie pozbawione zmagań twórczych jest życiem pozornym. Znalazłam wówczas jednodniowy warsztat pisania z panią, której nie znałam i której nazwiska nie pamiętam. Do końca życia zapamiętam za to zadane przez nią ćwiczenie. Każdy z uczestników ma napisać jednostronicowe opowiadanie z wykorzystaniem wcześniej wybranych słów. Po dziesięciu minutach odczytujemy teksty. Zbyt cicho, zbyt głośno, zbyt wolno lub zbyt szybko. Łamiącym się głosem po kolei zdejmujemy litery z kartki jak kolejne części garderoby. Ten literacki striptiz kończy się milczeniem. W sali wciąż panuje napięcie. Wciąż boimy się reakcji innych. Ale już wiemy. Już rozumiemy – teksty są w nas. Z jednego zestawu słów powstaje dziesięć odrębnych narracji. Powołujemy do życia dziesięć światów. Różnych jak różni jesteśmy my, zebrani wokół stołu. To była ważna pisarska lekcja na początek. Doświadczenie tego, że pisanie jest poważną sprawą. Tak poważną, jak poważne jest wsłuchanie się w siebie. I odważną. Jak odważne jest dzielenie się efektem z innymi.
Przeczytaj także inne wpisy Aliny Krzywiec.
Prosta rada, której pisarze nie lubią słuchać
Sztuka rozmowy, czyli o tym jak dialogować
Pisanie powieści jako wewnętrzna podróż
Podstawy pisania, czyli rzecz o unikaniu błędów
Dlaczego pisarze powinni czytać książki?
Literackie ampery i volty, czyli kilka słów o napięciu
Noworocznie, czyli o czym warto pamiętać podchodząc do pisania
Wyzwanie, czyli jak pisać o miłości i seksie
Pięć rzeczy nie tylko o pisaniu, których kursanci dowiadują się na kursie
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 1
Okiem wydawcy, czyli lekcja rynku dla piszących – część 2
Jak napisać scenę jazdy samochodem?
Negatywny bohater, to nie znaczy zły człowiek
Uwięzieni – bohaterowie w trudnych okolicznościach
Piotr
29 grudnia 2017 at 12:33To odkrycie, czytając ten text stało się również moim odkryciem. Proste. Genialne. Dziękuję.